))Zapraszamy na Oficjalną Stronę internetowa Jerzego Roberta Nowaka((

piątek, 26 lutego 2016

Marny koniec mitu Wałęsy

Ujawnienie donosów Wałęsy, ukrytych w archiwum Kiszczaka, dość wyraźnie zapoczątkowuje swoisty przełom w polskiej sytuacji wewnętrznej. Miażdżąco obciążająca Wałęsę oskarżycielska wymowa jego donosów powoduje wstrząs nawet w kręgach dawniej Unii Demokratycznej i w kręgach Platformy Obywatelskiej, niegdyś skłonnych do wybraniania b. pierwszego prezydenta RP w każdej sytuacji. Na tym tle już doszło w ostatnich dniach do licznych jakże znaczących ewolucji w duchu bardzo negatywnym dla Wałęsy. Przedstawię tu kilka z nich.
Czołowi historycy związani z Unią Wolności, a potem z PO, potwierdzają donosicielstwo Wałęsy
W czasie, gdy Petru, Niesiołowski, Lis, etc. dalej plotą brednie, by wybielić Wałęsę, dla profesjonalnych historyków sprawa donosów Wałęsy nie podlega już żadnym wątpliwościom. Szczególnie wymowne pod tym względem jest jednoznaczne przekonanie o autentyczności donosów Wałęsy ,wyrażane przez dwóch najbardziej znanych historyków, związanych najpierw z Unią Wolności, a potem z PO: prof. Andrzeja Friszke i prof. Andrzeja Paczkowskiego. Przypomnijmy tu, że prof. A, Friszke wszedł do kolegium IPN z ramienia Unii Wolności w 1999 r., a w 2007 r. kandydował do tegoż kolegium z ramienia PO. Z kolei prof. Paczkowski został powołany w 1999 r;. w skład kolegium IPN z rekomendacji parlamentarzystów Unii Wolności, a później w 2007 r. dzięki poparciu posłów PO. 
Szczególnie wymowna jest radykalna zmiana poglądów na postawę L. Wałęsy ze strony bardzo wpływowego historyka z nurtu rzeczników Unii Demokratycznej prof. Andrzeja Friszke. Jeszcze w 2008 r. prof. Friszke krytycznie ocenił książkę Gontarczyka i Cenckiewicza, po raz pierwszy w gruntowny sposób obnażającą donosicielstwo Wałęsy, Pisał wówczas: „Książka nie jest obiektywna. Ma udowodnić słuszność oskarżeń stawianych Wałęsie przez lobby lustracyjne od 1992 r. Już widzę rozgorączkowanych działaczy skrajnie prawicowych gazet i partii, którzy posługując się jej tezami, ruszą do walki przeciw Wałęsie, ale także przeciw "Solidarności", Okrągłemu Stołowi i przeciw Trzeciej Rzeczypospolitej, jedynej wolnej Polsce, jaka istnieje.”. Teraz ten sam prof. Friszke po lekturze akt Wałęsy z szafy Kiszczaka zmienił zdanie o 180 proc. Ku zaszokowaniu dziennikarza z „Gazety Wyborczej” Adama Leszczyńskiego, któremu Friszke udzielił wywiadu, historyk ten jednoznacznie negatywnie ocenił postawę Wałęsy, wyłaniającą się z tych akt.. Przeciwstawiając się twierdzeniu Wałęsy, traktującego odkryty teraz zbiór jego donosów jako „śmieci,” Friszke jednoznacznie zaakcentował: „Nie mam wątpliwości, że te dokumenty są autentyczne (…) Absolutnie nie są to śmieci (…) Jeżeli pytamy o postawę moralną przyszłego przywódcy „S”, która się z nich wyłania, to jest ona trudna do obrony.(Podkr.- JRN) Obficie informuje SB o sytuacji w Stoczni (…) Mamy więc podstawy sądzić, że zaszkodził konkretnym ludziom”. (Por. wywiad z A. Friszke: To nie są śmieci, „Gazeta Wyborcza” 23 lutego 2016 r). Friszke przyznaje również, że znalazł w nowych aktach zdecydowanie więcej materiałów obciążających Wałęsę niż tego oczekiwał. Mówi : „Jest ich zdecydowanie więcej niż się spodziewałem. Myślałem np., że odbył może kilkanaście spotkań z SB. Teraz wiemy, że tylko w pierwszej połowie 1971 r,. było ich kilkadziesiąt”. (Por. tamże).
 
W kolejnym wywiadzie dla "Wyborczej” 25 lutego 2016 Friszke, choć próbował łagodzić oskarżenia przeciw Wałęsie, stwierdził jednak w końcu, iż Wałęsa: „Powinien zmierzyć się z tymi dokumentami. Nie można negować czegoś, czego zanegować się nie da. (…) Trzeba bronić historii „S”, ale nie idąc w zaparte, bo to będzie kompletnie niewiarygodne”. Przy okazji Friszke przypomniał mało wspominany fakt, że „opozycyjny” robotnik Wałęsa, piszący wielką ilość donosów przez cały rok 1971 r,. już rok później w 1972 r. dostał mieszkanie od dyrekcji. Friszke przyznał przy tym, że sam kiedyś wyśmiewał argument o nagrodzeniu Wałęsy mieszkaniem za donosy i stwierdził „Po przejrzeniu dokumentów jestem ostrożniejszy”.

Prof. A. Paczkowski: „Wałęsa kręcił w pewnym sensie w dobrej wierze”?!
 
Jednoznacznie uznał wiarygodność przedstawionych w IPN-ie donosów Wałęsy również drugi z najbardziej znanych historyków bliskich Unii Wolności, a później PO, prof. Andrzej Paczkowski. W wypowiedzi telewizyjnej przyznał teraz, że wnioski z lektury akt Wałęsy są jednoznacznie negatywne dla Wałęsy, W wywiadzie udzielonym dla gazety „Dziennik. Gazeta Prawna” 22 lutego 2016 r. Paczkowski stwierdził o Wałęsie m.in.: „(…) faktycznie był informatorem niskiego szczebla, z tym, że z punktu widzenia ówczesnej sytuacji ulokowanym w dosyć istotnym miejscu, jakim była stocznia (…) Gdy sprawa stanęła na forum publicznym w 1992 r., Wałęsa powinien według mnie w „krótkich żołnierskich słowach” powiedzieć, jak to wyglądało. A on od początku zaczął – mówiąc kolokwialnie – kręcić (…) oczywiście źle, że się do tego nie przyznał w 1992 r. Bo ten błąd pociągnął kolejne przypadki negowania i minimalizowania sprawy oraz grożenia sądem tym, którzy mają inną opinię”. Do tej wypowiedzi Paczkowskiego dodajmy, że Wałęsa nękał procesami, schorowanego jakże zasłużonego w bojach o wolność działacza solidarnościowego Krzysztofa Wyszkowskiego., wykorzystując przy tym stronniczych sędziów..W wywiadzie udzielonym Pawłowi Bravo z "Tygodnika Powszechnego” (nr z 28 lutego 2016 ) Paczkowski stwierdził m.in.: "Wałęsa przecież miał świadomość swojej współpracy. Oczywiście z biegiem lat ją wypierał, stawała się dla niego coraz mniej ważna. Nawet gdy potem kręcił, to moim zdaniem kręcił w pewnym sensie w dobrej wierze – bo skoro wyparł, to mógł nie pamiętać szczegółów. Ale na pewno miał cały czas świadomość tego, co zrobił w latach 1971-76”. Jakże groteskowe jest to usprawiedliwianie Wałęsy przez Paczkowskiego: „kręcił w dobrzej wierze”!
J. Szczepkowska, A. Mężydło i W. Kuczyński o winie Wałęsy
Wśród wypowiedzi osób, które należały niegdyś do kręgów bliskich UD, a później PO, szczególnie piękny i wręcz wzruszający wydaje się wywiad z aktorką Joanną Szczepkowską, udzielony Stanisławowi Żarynowi („w Polityce”).Żaryn zapytał Szczepkowską:. Obrońcy Lecha Wałęsy do dziś przekonują, że jego współpraca z lat 70. nie ma znaczenia, bowiem jego dokonania z lat 80. zmazują ewentualne winy i błędy. Podpisuje się Pani pod takim stwierdzeniem?” Szczepkowska odpowiedziała m. in.: „Nie, ja się nie podpisuję, bo to jest straszny chaos moralny. O tym, żeby lukrować życiorys Wałęsy mówią ci sami ludzie, którzy uważają, że nie należy lukrować ciemnych stron naszej historii. Te same środowiska, które wołają, żeby naszą historię odkłamywać i  nie robić z niej fałszywej legendy, oburzają się teraz na fakt, że odkrywa się jakąś część, wydaje się prawdziwej, historii Lecha Wałęsy. To dokładnie ci sami ludzie (Podkr.- JRN) (…) Nie jest prawdą, że wszyscy podpisywali. Lech Wałęsa może się chować za czym chce, ale nie powinien chować się za milionami ludzi, dzięki którym tak naprawdę dokonał się w Polsce  przewrót”.
Z kolei poseł PO Antoni Mężydło stwierdził w krótkim wywiadzie udzielonym Stanisławowi Żarynowi (:w Polityce”): „W sprawie Lecha Wałęsy nie mam orientacji platformerskiej. "Książka Gontarczyka i Cenckiewicza to był dowód stuprocentowy".
 Szczególnie szokujący jest fakt, że donosicielską winę „Bolka” Wałęsy przyznał nawet fanatyczny nienawistnik z dawnego obozu Unii Wolności, b. minister i zausznik premiera T. Mazowieckiego Waldemar Kuczyński. Napisał na blogu wprost: „Pierwsza teczka agenta Bolka jest okropna. Lech musi odważyć się ,by stanąć oko w oko z prawdą, bo jego kluczenie dewastuje jego samego (…) Lechu stań w prawdzie! Uznaj ją bez ogródek, przeproś kolegów, których skrzywdziłeś. (…) O to Cię prosi Twój doradca ze strajku 1980 roku”. Dołączenie Kuczyńskiego do krytyków donosicielskich działań Wałęsy wywołało ostre ataki internautów bliskiej mu opcji. Sugerowano, że „jest kaczystą lub ma kłopoty z głową”.(Wg tekstu M.Skowrona w ‘SuperExpress’ z 26 lutego 2016 ).
 Rafał M. Ziemkiewicz: „Niech Matka Boska da mu po mordzie” 
Pomimo przytłaczających dowodów winy Wałęsa dalej nie chce przyznać się do swych donosów i nie chce przeprosić ludzi przez nie skrzywdzonych. Co więcej, pisze z niebywałą pogardą o pokrzywdzonych przez niego ludziach ze Stoczni (jednego z nich po donosach Wałęsy wyrzucono z pracy i wysiedlono z województwa gdańskiego): „Nic nie znaczyli w tamtym czasie i dziś nie znaczą". Atakując swoich krytyków w tekście na blogu Wałęsa pisał m.in.: "To ja budowałem i stałem od 1970 r. na czele głównego odcinka walki (…) Wielu z Was historia za te nikczemne czyny nazwie kołtunami”. (Cyt. za : „ABC z 22 lutego 2016 ). Na wszystkie jakże udokumentowane argumenty Wałęsa odpowiada „ rozwalę to”. Przypomina małego złodziejaszka, który złapany za rękę na kradzieży w autobusie, głośno wrzeszczy Jestem niewinny! Nic nie zrobiłem!” Bezczelność i brak skrupułów Wałęsy wywołują coraz większe zaostrzanie się krytyk kierowanych pod jego adresem. Marszałek senior Kornel Morawiecki powiedział w Polsat News: „IPN podał, że Wałęsa był do 1976 roku rejestrowanym współpracownikiem SB. Jednak potem był współpracownikiem kłamstwa, prezydentem Polski. Jego promowało również to otoczenie. Jak możemy być dumni z prezydenta, który najpierw był kapusiem, później kłamcą, a teraz tchórzem?” (Podkr.-JRN). Słynny socjolog prof. Andrzej Zybertowicz stwierdził wprost już w tytule swego wywiadu w „SuperExpressie” z 24 lutego 2016 r. : „Lech Wałęsa to człowiek wyjątkowo podły”. Janusz Korwin Mikke napisał w”SuperExpressie z 23 lutego 2016 r. : „Może teraz, gdy jest już oczywiste, że mianowany przez bezpiekę lider Wielkich Przemian był wsiowym przygłupem, umiejętnie sterowanym przez świetnie wyszkolonych oficerów – może teraz zaczniecie Państwo myśleć: „A może rzeczywiście zrobiono nas w bambuko?”. Warto przypomnieć, że wcześniej , bo już 24 września 2013 r., Korwin Mikke pisał o Wałęsie : „Ludzie: przestańcie Go atakować. To prostaczek-cwaniaczek spod Lipna. Taki Nikodem Dyzma. Bredzi – bo, niestety, nauczono Go czytać i pisać. Wielki błąd, nawiasem pisząc”. Najdrastyczniej zaatakował teraz Wałęsę Rafał M. Ziemkiewicz, pisząc „Na Matkę Boską przysięgał. Mam nadzieję, że Matka Boska mu da po mordzie teraz”. *Por. R. M. Ziemkiewicz:„Niech Matka Boska da mu po mordzie" na wizji TVP Info. 18 lutego 2016).
Najważniejsza sprawa – wpływ szantażu donosami „Bolka” z lat 1971 -1976 na prezydenturę L. Wałęsy w latach 1990-1995.
Uważam, że dziś, kiedy już jest w pełni udowodniona autentyczność tak wielkiej ilości donosów Wałęsy z lat 1971 - 1976 należy całą uwagę skoncentrować na zbadaniu, w jak wielkim stopniu szantaż tymi donosami, znajdującymi się w posiadaniu gen. C. Kiszczaka wpłynął na tak fatalny stan prezydentury L. Wałęsy w latach 1990-1995. Jak słusznie podkreślił wiceminister kultury Jarosław Sellin Wałęsa „wolał zatrzymać lustrację, niż się przyznać, nie przeprosił tych, którym uczynił krzywdę”. (Por. wywiad J. Nizinkiewicza z J.Sellinem: Wałęsa przeszedł na ciemną stronę, „Rzeczpospolita” z 25 lutego 2016 .) Tylko ciągłymi szantażami Kiszczaka et consortes można wytłumaczyć konsekwentne działania Wałęsy dla wspierania „lewej nogi”, zablokowania lustracji i dekomunizacji, a także dla rozbicia antykomunistycznej prawicy, w tym obalenia rządu J. Olszewskiego. A także skrajną uległość wobec Rosji, usilne próby wsparcia koncepcji utworzenia spółek polsko-rosyjskich w byłych sowieckich bazach (a faktycznie rosyjskich wywiadowniach). A także utrzymywanie na tak centralnym stanowisku ambasadora w Moskwie szczególnie służalczego wobec Rosji b. członka Biura Politycznego KC PZPR, przyjaciela Janajewa, Stanisława Cioska. Polityka, który ani przez chwilę nie myślał o obronie w Rosji polskich narodowych interesów. Zapytany w czasie wywiadu dla ‘Sztandaru Młodych” w kwietniu 1993 r.: „Czy udało się panu stworzyć w Rosji polskie lobby ? Ciosek odpowiedział : „W sensie instrumentalnym nawet o tym nie myślałem – mogłoby się to bowiem przeciwko nam obrócić”. Przedziwna argumentacja. Ambasador RP, który programowo deklaruje, że nawet nie myślał o polskim lobby! I takiego ambasadora wspierał z wzajemnością Lech Wałęsa. Być może i Ciosek miał papiery na Wałęsę ?!
Były ambasador Witold Jurasz zwrócił uwagę na Facebooku w dniu 22 lutego 2016 na jakże szokujące nawet dziś z dłuższej perspektywy wysunięte niegdyś przez Wałęsę koncepcję NATO-bis i EWG-bis. Jak pisał Jurasz: „Obydwa pomysły - gdyby nie daj Boże wcielono je w życie - oznaczałyby, że Polska dzisiaj miałaby gwarancje bezpieczeństwa mniej więcej takie, jak ma obecnie Ukraina (czyli funta kłaków warte). 
Zgłoszenie przez ówczesnego Prezydenta RP pomysłu NATO-bis mogło zasadniczo osłabić nasze szanse na wejście do NATO. Czemu więc Lech Wałęsa taki pomysł ogłosił? Widzę dwie hipotezy - pro-wałęsową i anty-wałęsową (…) Hipoteza anty-wałęsowa sprowadzałaby się do tego, że prezydent Wałęsa otoczony (nieprzypadkowo) przez ludzi o niejasnej (esbeckiej lub wojskowej) przeszłości był przez nich manipulowany i podsunięto mu koncepcję, która była niezgodna z polską racją stanu .(…) wystarczy przyjąć hipotezę, iż miał w otoczeniu ludzi, którzy podsuwali mu takie pomysły, a których to ludzi nie mógł się pozbyć z racji na swą przeszłość, którą - jak wszystko na to wskazuje - ukrywał. Słowem oznaczałoby to, iż esbecy (albo ludzie z "wojskówki") mający wpływ na Lecha Wałęsę byli wierni starym związkom z Moskwą”.. Dołóżmy do tego wszystkiego zapytanie, dlaczego Wałęsa tak konsekwentnie odrzucał możliwość rehabilitacji płk. Ryszarda Kuklińskiego, rehabilitacji, którą w końcu dokonał przywódca SLD Leszek Miller ? Przypadek?
Dodajmy do tego, co przypomniał nawet prof. A. Paczkowski w „Tygodniku Powszechnym” z 28 lutego 2016 r.., pisząc o „jego zachowaniu, gdy był prezydentem: zniszczono wówczas część dokumentacji, którą jego kancelaria wypożyczyła z Urzędu Ochrony Państwa”.(Czy za ten akt bezprawia Wałęsa i jego wspólnicy w niszczeniu akt nie powinni być postawieni przed sądem?! ).
Paweł Kukiz: dzięki Wałęsie „do dziś właścicielami Polski są zdrajcy
 Paweł Kukiz nader celnie scharakteryzował skutki tchórzostwa Wałęsy, które popchnęło go służenia „lewej nodze” w strachu przed ujawnieniem jego brudnych kart z przeszłości. Jak pisał Kukiz: „Pomyślmy- gdyby Wałęsa po 1989 roku publicznie wyspowiadał się z tego, co zrobił?(…) Gdyby ogłosił: „stało się, ale ogłaszam, że przeprowadzam dekomunizację wobec tych, którzy do takiej sytuacji doprowadzali? Gdyby Wałęsa sprzeciwił się tej bandyckiej „grubej kresce”? Wałęsa tego wszystkiego nie zrobił. Nie ogłosił. I pozwolił, żeby bolszewicka bandyterka miała możliwość nie tylko uniknąć kary za zdradę Polski. Pozwolił jej się uwłaszczyć na Polsce i jej obywatelach (…) tak naprawdę w dużej mierze dzięki niemu do dziś właścicielami Polski są zdrajcy, potomkowie hołoty, kolaborującej z Sowietami?” (P. Kukiz: Bolek winny, Bolek zastępczy, „SuperExpress”24 lutego 2016).
 Ciekawe podsumowanie skutków odkrycia oryginałów donosów Wałęsy dał znany socjolog Tomasz Zukowski.  W programie "Bez Retuszu" w TVP INFO Żukowski uznał, że oto nastąpił koniec III RP, stwierdzając: „To jest smutne, że III RP kończy się w ten sposób. Kończy się tak, że partie postkomunistyczne nie weszły do Sejmu, że w prywatnym mieszkaniu szefa komunistycznych służb znajdywane są dokumenty, kompromitujące pierwszego prezydenta III RP".
 c.d.n. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz